piątek, 21 listopada 2014

One Part Tomasetta "Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu."

CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ
Tego parta dedykuję wszystkim fanom Tomasetty :*
________________________________________________

Narrator

Violetta i jej przyjaciele spełniają swoje marzenia, są szczęśliwi, tańczą, śpiewają a przy tym dobrze się bawią. Chodzą do prestiżowej szkoły, która znana jest w całej Argentynie - Stud!o 21. Niestety to może się wkrótce zmienić ... miejsce, w którym się uczą, ale też spotykają codziennie może zostać wkrótce zamknięte z powodów finansowych ...
Pewnego dnia fundator Stud!a, dyrektor szkoły i wszyscy nauczyciele postanowili ogłosić tę smutną wiadomość uczniom. Zwołali zebranie w głównej auli Stud!a. Violetta i wszyscy jej znajomi przyszli po smutnych minach profesorów wywnioskowali, że to nie będzie zwykłe spotkanie ...

>> Tymczasem w Madrycie <<

Tomas Heredia - tę osobę rozpoznaje chyba cały świat. Sławny, utalentowany, zdolny ... stał się idolem wielu osób na wszystkich kontynentach. Chłopak właśnie kończy swój ostatni koncert w Hiszpanii ... wykonuje swój popisowy kawałek : "Verte de lejos". On śpiewa najlepiej jak umie, a tysiącom fanek obecnych na koncercie miękną serca. 
-Dziękuję! Dziękuję, jesteście wspaniali!-żegnał się z fanami.
Pomachał na pożegnanie do fanów i zszedł ze sceny. 
-Świetnie było.-podsumował chłopaka manager 
-Dzięki ..-odparł i odszedł 
-Ej stary, coś się stało?-zapytał przyjaciel Tomasa-Ruggero, chłopak był też tancerzem na jego koncertach
-Wiesz... brakuje mi takiego zwykłego życia. Ciągle tylko koncerty, konferencje, spotkania ... nie mam czasu na imprezy, zabawę albo nawet ... na miłość.-wyznał
-Taka cena sławy, pamiętaj sam wybrałeś taką drogę..-przyjaciel chciał go pocieszyć
-I zaczynam tego żałować...

>> Spotkanie w Stud!o 21 <<

-Kochani ... to co zaraz Wam powiemy jest dla nas bardzo trudne.-zaczął Antonio
-Proszę niech Pan powie co się stało.-odparła Francesca
-Nasze Stud!o ma problemy finansowe i będziemy musieli zamknąć szkołę.-posmutniał
-Ale jak to?? Dlaczego??-z tłumu padały pytania
-Spokojnie, spokojnie! To nie jest jeszcze potwierdzone!-rzekł Pablo
-Czy nie da się nic zrobić??-zapytała Violetta
-Musielibyśmy zebrać dużą sumę pieniędzy, aby wyciągnąć szkołę z długów...-odparł Antonio i wyszedł, za nim poszli pozostali nauczyciele.
W głowie Violetty zrodził się pewien pomysł...od razu postanowiła podzielić się nim ze znajomymi.
-A może zorganizujemy prawdziwy koncert? Z biletami, gwiazdami...-mówiła przejęta
-To nie głupi pomysł!-stwierdziła Francesca
-Ja i Camila możemy zrobić bilety.-podjęła Natalia
-Przydałoby się też załatwić oświetlenie i sprzęt... możemy się tym zająć z chłopakami.-wtórował im León
-Ale kto mógłby wystąpić na naszym koncercie??-zapytał Federico
-Mam już pewien pomysł...-stwierdziła Castillo


Violetta od razu po powrocie do domu wzięła się do pracy... znalazła w Internecie mail kontaktowy do Tomasa Heredii. I wzięła się do pisania...
Od: Violetta Castillo
Do: Tomas Heredia
Temat: Koncert

Witaj! Mam wielką nadzieję, że przeczytasz
tego maila. Jestem Twoją wielką fanką!
Ale nie piszę do Ciebie żeby wyznawać
jak wielką fanką jestem...
Pochodzę z Buenos Aires, kocham 
tańczyć i śpiewać. 
Uczęszczam do szkoły muzycznej,
ale ona może zostać zamknięta...
Ja i moim przyjaciele wpadliśmy na pomysł,
aby zorganizować koncert dla ratowania Stud!a.
Jeśli chciałbyś wystąpić na koncercie 
proszę odezwij się do mnie!
Mam nadzieję, że pomożesz nam :*

Dziękuję Ci za wszystko!

Violetta po chwili kliknęła "WYŚLIJ". Oczywiście nie liczyła że Tomas przeczyta, więc obmyśliła plan awaryjny - występ jakiegoś lokalnego zespołu. Później Violetta zaczęła pisać w pamiętniku o swoich przemyśleniach na temat idola ...


>> Dwa tygodnie później <<
Castillo już straciła nadzieję że idol pomoże im w ratowaniu Stud!a, ale nadszedł ten dzień ... wyświetliły jej się na ekranie telefonu cyfry z hiszpańskim numerem kierunkowym. Odebrała.
-Cześć, Ty jesteś Violetta Castillo?
-Tak, to ja.
-Świetnie, a więc dobrze znalazłem Twój numer. Ja jestem Tomas Heredia.-chłopak przedstawił się i usłyszał pisk w słuchawce
-Przeczytałeś mojego maila??
-Właśnie dlatego dzwonię.-uśmiechnął się, następnie umówili datę koncertu... 


>> Koncert <<
Wszystkie bilety na koncert Tomasa zostały sprzedane .. Violetta stała w kącie i nie kryła wzruszenia. W końcu jej idol pomagał jej w spełnianiu marzeń. Podczas, gdy Heredia śpiewał "Te esperare" spojrzał w brązowe oczy Violetty... i od tej pory śpiewał tylko dla niej.
Po zakończonym koncercie Tomas zaczepił Violettę...
-Cześć!
-Ja cześć..?? Cześć..-jąkała się
-Dziękuję.. dzięki Tobie przyjechałem do tego wspaniałego miasta  i poznałem tylu świetnych ludzi.-uśmiechnął się
-To ja Ci dziękuję...ratujesz moją szkołę-ona jest na prawdę bardzo ważna dla mnie.
-Może pójdziemy na kawę? Znasz jakąś fajną kawiarnię?
-Jasne..tu nie daleko jest taka fajna...
-A więc chodźmy.

>> Dwie godziny później <<

-Już trochę późno.. chyba powinnam wracać do domu.-stwierdziła Castillo
-Faktycznie..nawet nie spostrzegłem że minęło już tyle czasu... Pewnie to dlatego, że jestem w takim świetnym towarzystwie.-Violetta się uśmiechnęła
-Może Cię odprowadzę do domu?
-Pewnie, jeśli tylko chcesz..-odparła
Szli rozmawiając o wszystkim i o niczym ... zupełnie zapomnieli że: on jest idolem tłumów a ona zwykłą dziewczyną. Kiedy doszli pod dom Castillo... Tomas nie spodziewanie odwrócił do siebie Violettę i ją pocałować. Zszokowana dziewczyna oddała pocałunek. Właśnie spełniło się jej marzenie...

Tego dnia Violetta zasnęła z przyjemnym uczuciem w środku, ale pojawiła się też wątpliwość: czy Tomas tylko nie żartuje sobie z niej? Czy naprawdę coś do niej poczuł??


>> Dwa miesiące później <<

Wątpliwości Violetty okazały się zupełnie nie potrzebne. Ona i Tomas zostali parą. Bardzo się kochają... A wracając do spraw szkoły... występ Tomasa wyciągnął szkołę z długów. Castillo również za to jest bardzo wdzięczna swojemu chłopakowi. Już zaczęli planować swój ślub... bowiem chcą spędzić ze sobą resztę życia.
>> Po weselu <<
-Mówiłem Ci już jak bardzo Cię kocham??-zapytał Tomas
-Tak jakieś milion razy!
-Ale na prawdę bardzo Cię kocham.-rzekł
-Wiem to..-odparła i pocałowała swojego już teraz męża. Chłopak zasłonił dziewczynie oczy i poprosił, aby z nim gdzieś poszła. Violetta nie chciała się zgodzić, ponieważ chciała porozmawiać z kelnerami, zamówić sprzątanie sali... Niestety Heredia ją bardzo błagał więc ustąpiła mu, po chwili znaleźli się na lotnisku i tam Violetta spostrzegła, że Tomas coś szykuje...
-Po co tu przyszliśmy?
-Zobaczysz.-uśmiechnął się
-Wiesz, że nienawidzę niespodzianek!
-Ale ta Ci się spodoba..
-Nie wydaje mi się. Tomas jestem zmęczona..
-Prześpisz się w samolocie...-powiedział spokojnie
-Słucham, że w czym?!-Violetta panicznie bała się latać samolotem. Po chwili jednak oboje siedzieli w samolocie do Barcelony ...
-Wiesz, że nie przestajesz mnie zaskakiwać??-zapytała wzruszona dziewczyna
-To dopiero początek.-uśmiechnął się
-Jestem szczęśliwa, ze Cię mam..-odparła, położyła głowę na ramieniu Tomasa i usnęła 

>> Następny dzień <<

-Violetta tak uroczo śpi, aż szkoda byłoby gdyby coś ją obudziło..-rozmyślał Tomas
-A może jednak ją obudzę??-myślał dalej, po chwili zaczął mówić dziewczynie do ucha:
-Kochanie, wstawaj. 
-Co to ma być?! Nie przypominam sobie żebym włączała budzik..-mówiła zaspana Violetta
-Wstawaj, szkoda takiego pięknego dnia.-zachęcał ją
-Ale jutro na sto procent też będzie taki "piękny dzień".. Tak w ogóle: to która jest godzina??
-Szósta rano, a co??-zapytał z pełnym spokojem
-Szósta... że co proszę?! To że jesteśmy małżeństwem nie upoważnia Cię do budzenia mnie o tak nie ludzkiej porze..-od razu się rozbudziła
-Też Cię kocham!-powiedział spokojnie i poszedł zamówić śniadanie

>> Kilka godzin później <<

Violetta i Tomas postanowili wybrać się na zwiedzanie Barcelony... najpierw chcieli zobaczyć katedrę-Sagrada Familia. Dziewczyna była pod wrażeniem pięknej architektury i wspaniałych widoków...nie pamiętała bowiem jak wygląda Hiszpania. Kiedy odwiedziła ten kraj ostatni raz była małą dziewczynką.

>> Kilka miesięcy później <<

Po powrocie z podróży poślubnej Państwo Heredia zaczęli planować swoje wspólne koncerty..właśnie są na ich pierwszej trasie koncertowej. Jaką pierwszą postanowili odwiedzić Brazylię. Już za chwilę Tomas wejdzie na scenę ... lecz już nie sam (jak to było do tej pory) tylko ze swoją ukochaną Violettą. 
-Gotowa?-zapytał
-Nigdy w życiu nie byłam bardziej gotowa.-uśmiechnęła się
Wyszli razem na scenę, stoją ramię w ramię i śpiewają...tłumy klaszczą. Teraz są jeszcze bardziej szczęśliwi niż przedtem, teraz mogą dzielić się swoją miłością z innymi... 
    
Pięć miesięcy później urodziła im się córeczka, którą nazwali Ana. Dziewczynka jest bardzo podobna do Violetty... Tomas uważa, że ona również pójdzie w ich muzyczne ślady. Pewnego dnia na rodzinnym spacerze Violetta słabo się poczuła i usiadła na pobliskiej ławce.
-Wszystko dobrze, kochanie??-zapytał zmartwiony Tomas
-Tak, tak... to pewnie przez ten stres zaraz będziemy mogli iść.
-Dobrze, spokojnie.
Niestety po kilku minutach Violetta straciła przytomność. Heredia od razu zadzwonił po karetkę i po Francescę. Przyjaciółka małżeństwa często opiekowała się małą Aną, więc Tomas poprosił Włoszkę, aby zajęła się córeczką... a sam pojechał za karetką do szpitala...

Przychodzi dzień w dzień i siedzi przy Violetcie, lekarze nie dają jej szans na przeżycie. Pewnego dnia usłyszał: "Białaczka jest jak wyrok", ale mimo to wierzy, wierzy że pewnego dnia ona wyzdrowieje i będą szczęśliwi, szczęśliwi tak jak wcześniej. Po chwili Violetta z ledwością otwiera oczy...
-Kochanie obudziłaś się! Pójdę po lekarza.-mówił Tomas
-Nie..poczekaj...-powiedziała niemalże nie słyszalnym szeptem
-Tak?
-Nie warto.. ja wiem to jest już ostatni dzień...mój ostatni dzień życia. Proszę nie smuć się będę się Wami opiekować tam z góry, będę się opiekować Tobą i małą Aną.
-Proszę Cię nie mów tak! Wszystko będzie dobrze wyzdrowiejesz i...
-Tomas nie..-przerwała mu
-Violu...
-Kocham Cię bardzo, ale przecież ja nie mogę nic zmienić. Będę czekać, aż spotkamy się ponownie. Kocham Cię...-powiedziała i zamknęła oczy
-Ja też Cię kocham..-odparł i pocałował jej zimne usta

Tomas wrócił do domu... już nic nie wydawało mu się takie jak wcześniej. Bez niej nic nie miało sensu. Zaczął rozrzucać wszystkie rzeczy w pokoju... Po chwili usłyszał płacz z pokoju Any, poszedł do niej...wyjął ją z łóżeczka i mocno przytulił córeczkę...
_________________________________________
Skończyłam!!!
Pisałam go chyba pięć godzin albo dłużej...ale w końcu jest!
Wpadłam na pomysł na tego OS tak o 22. w środę. I takie:
*tyk Mię*
-Mam pomysł na OS!!!
Mia taka już ledwo mnie słucha a ja jej opowiadam o tym OS (musiałam bo inaczej zapomniałabym) a potem się ciągle jej pytałam "Podoba Ci się??" A więc możecie za tego OS dziękować też Mii że miała cierpliwość mnie wysłuchać. 
Powiem Wam że nawet podoba mi się ten OS c;
Bardzo proszę komentujcie :*
~ Niki c;


poniedziałek, 17 listopada 2014

Rozdział 75 "Nie ma praktycznie nikogo"

Czytasz-komentujesz-motywujesz
Este capítulo está dedicado a Javier :*
_________________________________________________
Natalia
Bardzo denerwowałam się podczas przesłuchania, więc jestem szczęśliwa, że już po nim ... Ach .. na pewno nie dostanę głównej roli, ale przecież to nie jest w tym wszystkim najważniejsze .. Przecież według idei Stu!a należy wkładać wiele serca w to co się robi - i tak też postępuję. Tylko jedno zaskoczyło mnie w dzisiejszych okolicznościach mianowicie ... zachowanie Ludmiły. Zachowywała się zupełnie inaczej niż zazwyczaj była smutna, przygaszona, zmartwiona? Tak zdecydowanie się martwiła, nie wiem co takiego się stało, ale... jest mi jej bardzo szkoda. Ech... podejdę do niej i zapytam się o co chodzi.
-Ludmiła, stało się coś ??
-Nie, Nata przestań insynuować takie rzeczy!
-Przecież widzę. Możesz mi zaufać.
-Na prawdę? Znaczy: przestań nic ze mnie nie wyciągniesz.
-Ludmiła przecież ja chcę Ci tylko pomóc!
-Zapomnij! Ludmiła odchodzi!-pstryknęła mi przed oczami palcami i odeszła
Nie wiem czemu, ale łzy napłynęły mi do oczu.. Przecież Ludmiła nie ma praktycznie nikogo komu może zaufać... Wierzę, że jest ona w głębi duszy dobrą osobą, ale zagubiła się i jest w błędnym kole, z którego nie potrafi wyjść ...

Francesca
-Todo es posible.Busco en mi destino.Un sueño mágico. Porque yo. Aprendí a decir adiós. Oh - oh Oh - oh (...)
-Co tam śpiewasz ?? - do sali muzycznej wparowała niczym czołg Camila
-Też miło Cię widzieć Cami .. -odparłam z ironią
-Oj miśka nie gniewaj się!
"Odbiło jej czy co? Od kiedy ona mówi do mnie miśka??"-rozmyślałam
-O czym śpiewasz??-zapytała
-"Aprendi a decir adiós"-tłumaczyłam (tak na marginesie to wydaje mi się, że ona w ogóle mnie nie słucha)
-Aaa.. możesz mówić po ludzku??
-O Marco! Znaczy bardziej o tym, że chcę o nim zapomnieć! Jaka Ty jesteś tępa ...
-Wiesz co Fran ... ja rozumiem że cierpisz z powodu Marco, ale nie musisz mnie obrażać! Stajesz się jak Ludmiła..Cześć...-wyszła
Dlaczego wszystko mi nie wychodzi! Dlaczego każdy się ode mnie odwraca ..??? 

Violetta
Dziś jest ten dzień .. dziś postanawiam wyjaśnić sprawy z rodzicami ... co swoją drogą na pewno nie będzie łatwe. Ale cóż? Raz się żyje! A ja... ja już nie mogę dłużej żyć w tej nie pewności i ciągłym strachu ... Stałam przed drzwiami mojego domu i jakby zamarłam ... jakby to czy zapukam do drzwi było najważniejszą decyzją w moim życiu ...
________________________________
Niestety Javi postanowiłam dedykować Ci ten chłam c; Musisz mi wybaczyć ... ; ) :* 
Ech .. ale na poważnie coraz marniejsze te rozdziały ... czy ktoś to jeszcze czyta ??? Nie wydaje mi się ... ; )
Do następnego :*
~ Niki 



niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 74 "Dziś ... przesłuchania"

CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ 
______________________________

Violetta
Kiedy wstałam i zrobiłam poranne czynności stwierdziłam, że muszę już wychodzić do Stud!a. Na dzisiaj zaplanowano przesłuchania do głównych ról w spektaklu, który ma zamiar wystawić nasza szkoła. Założyłam buty, wzięłam torebkę i powolnym krokiem ruszyłam w stronę szkoły ...

Ludmiła
-Ludmiła, Ludmiła!- usłyszałam głos z pierwszego piętra
-Ludmiła, wstawaj!- to była moja mama, która właśnie weszła do mojego pokoju
-Ale przecież jest jeszcze wcześnie.-odparłam
-Jest 8:00, za pół godziny masz zajęcia w Stud!u.-odrzekła
-Słucham?!-wyskoczyłam z łóżka
-Lepiej się pośpiesz jeśli chcesz zdążyć.-uśmiechnęła się i wyszła z pokoju
Gdyby nie to, że dziś są przesłuchania pewnie dalej leżałabym w łóżku i rozmyślałabym o Federico ... Muszę iść do niego, do szpitala po szkole, żeby dowiedzieć się czegoś nowego .. mam nadzieję, że już jest z nim lepiej.

Francesca
Lekarz pozwolił mi iść dziś do szkoły! I tak pewnie nie zdobędę głównej roli, ale warto spróbować ... 
-Aprendi a decir adiós ... -śpiewałam po drodze 
-Buu!-aż podskoczyłam, zobaczyłam że to León
-Ejj! Nie ładnie tak straszyć wielką mnie.-udałam obrazę
-Bardzo ładnie.
-Bardzo okropnie.
-Bardzo ślicznie.
-Bardzo paskudnie.
-Bardzo pięknie.
-Bardzo, bardzo ..hm.. bardzo ... 
-Ha! Przegrałaś!!-zaczął się śmiać
-Jesteś nie dobry!
-Jestem bardzo dobry!
-Jesteś okrutny!
-Jestem genialny!
-Jesteś wredny!
-Jestem bardzo miły!
-Jesteś egoistą!
-Tak wiem.-powiedział wesoło
-W ogóle nie wiem czemu z Tobą rozmawiam?-zamyśliłam się
-Ja też niee.-przeciągnął z uśmiechem 
-Jesteś nieznośny..-stwierdziłam
-Idziemy do Stu!a?-zapytał
-Jesteś ... zaraz co?-zaczęłam się śmiać
-Zapytałem: idziemy do Stud!a?
-Jasne.-zaczęłam ciągnąć go za rękę w stronę szkoły
__________________
Podoba Wam się ... jakoś ??
Proszę komentujcie xx
Do następnego :*
~ Niki <3