poniedziałek, 29 września 2014

One Part Leónetta "Nawet najsamotniejsza gwiazda na całym niebie znajdzie szczęście."


Prawdziwa przyjaźń, realizacja swojej pasji oraz rodzina, która Cię kocha . . . Czego więcej do szczęścia potrzeba ? Szczerej i odwzajemnionej miłości. Brakowało jej również naszej bohaterce, a miała ona na imię Violetta. Już prawie przekroczyła wiekową granicę dorosłości , lecz jeszcze nigdy nikogo nie pokochała . . . A może tak było tylko przed nikim się do tego nie przyznała ? Może nawet przed samą sobą ? Jednak pewnego dnia ta sytuacja radykalnie się zmieniła .
Castillo uczęszczała do Stud!a 21, tam znalazła swoich pierwszych, oddanych przyjaciół. Pewnego dnia po zajęciach w szkole Francesca - Włoszka o niespotykanym temperamencie, wyjątkowej charyzmie i niezwykle dobrym sercu - zaprosiła swoich znajomych na imprezę, która miała się odbyć dzisiejszego wieczoru. w jednej z najlepszych restauracji na terenie Buenos Aires. Violetta kiedy się o niej dowiedziała nie chciała iść bowiem nie miała partnera, z którym mogłaby tańczyć cały wieczór, aczkolwiek Violetta była wspaniałą przyjaciółką, więc nie chciała robić Włoszce przykrości, dlatego gdy tylko wróciła do domu zaczęła szukać odpowiedniego stroju na tę okazję. Wybrała fioletową sukienkę przed kolano i czarne bolerko na krótki rękaw, a do tego czarne jak węgiel szpilki. Rozpuściła włosy, zrobiła lekki makijaż, spakowała swoją małą torebeczkę i wyszła z domu prosto na imprezę. Kiedy tylko doszła na miejsce zaczęła witać się ze znajomymi. Trochę potańczyła i zjadła kilka przekąsek. Później jednak głośna muzyka zaczęła jej przeszkadzać więc wyszła na mały balkonik. Miał on białe balustrady i hebanowe kafelki. Stanęła na jego skraju i zaczęła wpatrywać się w gwieździste niebo, był sierpień więc gwiazdy spadały z nieba niczym piłeczki upuszczane przez małe dziecko. Wszystkie gwiazdy swoją "podróż na Ziemię" odbywały w małych grupach lecz po chwili dziewczyna spostrzegła jedną spadającą samotnie. "Oto i moja przyszłość"-pomyślała. Po chwili poczuła że nie jest sama na balkonie, nieśmiało się odwróciła i ujrzała Leóna. Jego brązowa grzywka opadała na czoło, widać było spod niej tylko parę łagodnie patrzących oczu. Na twarzy Violetty mimowolnie pojawił się uśmiech bowiem chłopak bardzo podobał się dziewczynie, lecz Castillo nigdy tego nie wyjawiła. 
-Co tu robisz sama ? -zapytał przyjaźnie brunet
-Chciałam odpocząć i porozmyślać - odparła
-Spadające gwiazdy to ładny widok prawda?
-Tak są śliczne .
-Jak Ty . . .

-Słucham ?? - zapytała zdziwiona . On nic nie odpowiedział tylko namiętnie pocałował dziewczynę .
-Przepraszam . . . Po prostu od dawna mi się podobasz i to bardzo Violetto. Ja wiem że Ty nie odwzajemniasz moich uczuć, ale chciałem abyś wiedziała że Cię kocham . . . Przepraszam . . . -powiedział i chciał wrócił do reszty znajomych ale dziewczyna zatrzymała go.
-León . . . mylisz się bo ja . . . Też Cię kocham - przybliżyła się do niego a po chwili jeszcze raz się pocałowali.

* 2 lata później *
Nie długo potem jak Violetta i León wyznali sobie miłość wzięli ślub. Kilka miesięcy później urodził im się synek, którego nazwali Xabiani. Jest on bardzo podobny do Leóna, są niemalże identyczni tylko że mąż Violetty jest "trochę starszy" ; )
I tak Castillo przekonała się że nawet najsamotniejsza gwiazda na całym niebie znajdzie szczęście. Miłość tak jak w przypadku Violetty może uderzyć niespodziewanie, lecz kiedy już natkniemy się na tak ową musimy jej bronić i strzec. Co to znaczy ?? Nie możemy dopuścić aby zazdrość czy inne podstępne uczucie zniszczyło miłość . . . 
________________________________________________
Taki Parcik (bo nie można go nazwać OS  ; )) Ten też był już kiedyś publikowany, ale postanowiłam go tu też dodać bo może nie każdy go widział ♥ Mam nadzieję że nie macie mega wielkich pretensji że nie piszę nic nowego : * Pamiętacie o konkursie ?? Mam dopiero 3 prace ; ) Alee jeśli już nikt nie wyśle to wszyscy na podium ; D 

~ Niki : *

środa, 24 września 2014

One Shot Tomasetta "Kochać to także umieć się rozstać"

CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ
Dedykuję go Nacikowi :*

"Kochać to także umieć się rozstać. 
Umieć pozwolić mu odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem.
Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie,
jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia,
czasem wbrew własnemu"

        Miała już dwadzieścia lat, była uzdolnioną piosenkarką , która właściwie dopiero zaczynała swoją karierę. Jej przyjaciele zawsze ją wspierali, nigdy nie zazdrościli jej sukcesów, to samo możemy powiedzieć o rodzinie dziewczyny. Mimo to nie była ona szczęśliwa . . . A tak właściwie kim ona jest? Ma na imię Violetta, rok temu skończyła szkołę - Stud!o 21. Jeszcze nie dawno miała chłopaka jednak z nim zerwała, nie dogadywali się i nie rozumieli wzajemnie. Castillo - bo tak miała na nazwisko Violetta - wciąż wracała pamięcią do pewnego dnia, który zmienił jej życie na zawsze. Miało to miejsce w zakończenie pierwszego roku nauki, właśnie wtedy jej pierwsza i najważniejsza miłość wyjechała tysiące kilometrów od jej miejsca zamieszkania, którym było Buenos Aires. Chłopak miał na imię Tomas, był Hiszpanem i właśnie przed laty wyjechał do swojej ojczyzny, aby rozwinąć swoją karierę muzyczną. Violetta nie chciała żeby przez nią zrezygnował ze swojego wielkiego marzenia więc według przysłowia "Jeśli kogoś kochasz daj mu odejść" postanowiła nie zatrzymywać Tomasa w Argentynie, ale z całych sił popierała go w decyzji związanej z wyjazdem. I mimo że płakała po nocach za swoim ukochanym pilnowała aby ani przyjaciele ani rodzina jednym słowem : nikt z jej bliższego lub dalszego otoczenia nie zauważył łez w jej oczach. Tak mijały kolejne dni jej życia, była już znudzona rutyną dnia codziennego, ale nie potrafiła jej zapobiec, postanowiła się z nią pogodzić. Sądziła że nic w jej życiu się nie zdarzy, przestała już wierzyć w miłość, sądziła że skończy jako stara panna z kotem . . . W tamtym czasie nie wiedziała jak bardzo się myli.
        Zaczynał się kolejny zwykły dzień w zwykłym życiu zwykłej dwudziestolatki. Promienie słońca które wpadły do pokoju Violetty przez małe okienko wyrwały dziewczynę z objęć Morfeusza. "Po co się obudziłam ?"- pomyślała - "Znów będę musiała odbierać fałszywe uśmiechy ludzi którzy mnie mijają. Znów będę musiała udawać że wszystko jest w porządku i że jestem bardzo szczęśliwa. Już nie mogę tak dłużej żyć! Całe moje życie przestało mieć sens . . ." Jednak mimo jej negatywnych myśli postanowiła wstać z łóżka, aczkolwiek zrobiła to bardzo powoli. Ubrała się w czarne rurki, luźną białą bluzkę i adidasy tego samego koloru. Włosy  nie dbale rozpuściła i od niechcenia zrobiła lekki, niemalże niewidoczny makijaż. Zeszła na dół, a tam już czekali na nią: jej tata, ciocia, i pomocnicy domowi. Usiadła do stołu przy którym zawsze wszyscy domownicy jedli posiłki, oczywiście od samego ranka słyszała pytania typu "Jak się spało?" , "Wyspałaś się?" Violettę one dobiły totalnie, bowiem niemal każdej nocy przenosiła się do przeszłości - do chwil które spędziła z Tomasem. Nie mogła już dłużej słuchać tych powiedzmy szczerych pytań, więc po prostu wyszła z domu. Rozmaite myśli miała teraz w głowie, czuła zupełnie skrajne emocje takie jak : smutek i szczęście. Jednak te negatywne w końcu zwyciężyły, wzięła do ręki żyletkę którą nie wiedzieć czemu nosiła ze sobą już od dłuższego czasu (może wiedziała że kiedyś będzie musiała podjąć tą decyzję?) usiadła pod najbliższym drzewem i już miała zacząć się ciąć gdy usłyszała za sobą męski głos:
- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić?-zapytał
-Tak i nie powstrzymasz mnie-nadal nie widziała jego twarzy bo postanowił jeszcze się nie ujawniać
-Wcale nie miałem zamiaru, ale proszę powiedz czemu chcesz to zrobić. Jak przyjedzie tu policja i wezmą mnie na świadka Twojego "wypadku" to muszę wiedzieć co im powiedzieć tak?-uśmiechnął się
-No więc moje życie nie ma sensu! Chłopak którego kocham jest bardzo bardzo daleko i już nigdy nie wróci do Buenos Aires . . . -i wtedy uniosła wzrok i zobaczyła go. Nie wierzyła własnym oczom.
-Tomas ?!-zapytała zdziwiona
-Podobno tak-pokazał rząd swoich białych zębów
-Ale przecież Ty . . . Hiszpania . . . -zaczęła bredzić
-No widzisz jednak wróciłem-uśmiechnął się i usiadł koło dziewczyny, w tym samym momencie przyjrzeli się uważnie drzewu które było za nimi. W tej chwili uświadomili sobie, że pod tym właśnie drzewem poznali się i tak bardzo w sobie zakochali. Spojrzeli na siebie przenikliwie i nie mówiąc ani słowa zbliżyli się ku sobie, a po chwili ich usta złączyły się w namiętnym i magicznym pocałunku . . .
Co było dalej  ?
Oczywiście zostali parą, niedługo później wzięli ślub, którego świadkami byli Francesca i Marco. Byli szczęśliwym małżeństwem, dwa lata później urodziła im się córeczka, którą nazwali Martina. Jednak ich związek był chyba z góry skazany na niepowodzenie . . . Kilka miesięcy później Violetta, gdy wracała do domu wtargnęła na przejście dla pieszych, a samochód który ją potrącił nie zdążył zahamować. Pewnego dnia Tomas przyszedł odwiedzić swoją żonę w szpitalu, lekarz zapewniał go że stan Violetty się poprawia. Kiedy wszedł do środka zobaczył jak kobieta uśmiecha się przez łzy.
-Cześć Violu - przywitał się
-Cześć. Tomas ja . . . -jąkała się
-O co chodzi ?? -zapytał zaniepokojony
-Ja wiem że dziś jest mój ostatni dzień na tym świecie . . .
-Słucham ?! Ale lekarz mówił że jest lepiej
-Posłuchaj . . . takie rzeczy się wie i już. Proszę Cię zajmij się Martiną, moja rodzina obiecała że Ci pomoże i jeszcze jedno: jak podrośnie powiedz jej o mnie dobrze ?
-Oczywiście . . . -do jego oczu napłynęły łzy
-Nie martw się, będę się Wami opiekować z góry-uśmiechnęła się
-Kocham Cię -wyszeptał jej do ucha
-Ja Ciebie też-odparła po czym zamknęła oczy, Tomas pocałował jej zimne usta, a potem pielęgniarki zakryły jej ciało i wywiozły z sali . . .

______________________________________________
Tak napadło mnie na pisanie, ale chcę Wam wynagrodzić to bredzenie o usuwaniu itd. Ten OS był już przeze mnie publikowany - NA INNYM BLOGU !!!
Okej to podsumowując :
To pierwszy OS który mi się podoba (mojego autorstwa) i pierwszy jaki napisałam z "SAD END" : )
Mam nadzieję że jakoooooś Wam się podoba : *
Pamiętajcie o konkursie kochani ♥

~ NIKI ; ) 

One Shot 1 | część: 6 | Tomasetta i Maresca

CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ
W końcu postanowiłam dokończyć pierwszego 
One Shot'a który kiedykolwiek pojawił się na tym blogu .
Tak dla przypomnienia tutaj znajduje się 5 część tego OS . 
________________________________________________
Violetta
Zobaczyłam Tomasa, który wszedł do sali. Nic nie powiedział, tylko podszedł do mnie i mnie przytulił.
-Dlaczego???-zapytałam
-Violu, ja nie wiem-powiedział hamując łzy
-Jak on mógł? Zrobił to specjalnie!
-Tego akurat nie wiemy...
-Wiemy, bo niby po co?
-Pozwolisz, że o tym zadecyduje policja-ja nic nie odpowiedziałam tylko zaczęłam głośno szlochać...
♦ Dwa tygodnie później ♦
Dzisiaj wychodzę ze szpitala, wciąż nie mogę pogodzić się z tym co mnie spotkało. Każdej nocy zanim zasnę do mojej głowy przychodzi tamten dzień, tamten samochód Leóna i jego groźną minę kiedy z premedytacją przejechał na czerwonym świetle . . . Dlaczego on to zrobił ? Nie mógł zaakceptować tego, że już nigdy do siebie nie wrócimy ? A może po prostu chciał się zemścił ? Ale za co ?? 
Kiedy skończyłam pakować moje rzeczy do torby zobaczyłam w drzwiach Tomasa .
-Cześć kochanie . - uśmiechnął się 
-Hej -odpowiedziałam jakby od niechcenia 
-Jesteś gotowa ? - zapytał 
-Chyba . . . chyba tak - odrzekłam 
-Jedziemy ?
-Dobrze - odparłam i jeszcze raz spojrzałam na pokój, który przez ostatnie dni był moim domem i wyszliśmy ze szpitala .
[ Kilka lat później ]
• Córeczka Marco i Francescy ma już cztery lata •
Francesca
-Kate ! Chodź do domu !! -krzyczałam z tarasu do córki, która bawiła się na dworze
-Katee !! Proszę Cię chodź tuuu !!- powtarzałam bliska rozpaczy, jednak chwilę później zdałam sobie sprawę że to nic nie da więc poszłam do dziewczynki
-Dlaczego mnie nie słuchasz ??! -zapytałam
-Bo nie lubię ! - wytknęła mi język i odbiegła 
-Kateee !!! -teraz byłam już na prawdę zła 
-Cześć dziewczyny . -wszedł Marco - Fran co się stało ??
-No bo ona się mnie nie słucha - zaczęłam się skarżyć 
-Spokojnie, Ty nie masz podejścia do dzieci - uśmiechnął się 
- A Ty może masz ?? Też coś - usiadłam zrezygnowana 
-No to patrz - rzekł i podszedł do naszej córki 
-Kate kochanie co się stało ?? - podszedł do dziewczynki
-No nie wiem mamusia się czepia o coś a ja nic nie zrobiłam - zrobiła nie winne oczka 
-Ehh . . . no chodź już - wziął ją za rękę i podprowadził do mnie 
-Kate przeproś mamusię - powiedział łagodnie
-Muszę ?? -zapytała zrezygnowana 
-Ahaa - odparł 
-Przepraszam - podeszła do mnie i się przytuliła
-No już nic się nie stało . Wrodziłaś się we mnie - uśmiechnęła się 
-Nie no dwie takie to za dużo . . . - rzekł Marco smutno 
Tomas
Dzisiaj Violetta ma swój pierwszy koncert rozpoczynający jej karierę . Ja oczywiście jestem za kulisami . Już za chwilę stanie na scenie pośród fanów, których przyszło na prawdę wiele . 
Violetta
To właśnie ta chwila stoję pośród publiczności czuję się wtedy - kilka lat temu czekając na pierwsze dźwięki piosenki, którą miałam zaśpiewać w połowie roku . To było niesamowite. Muzyka zaczęła grać, światła się zapaliły a ja zaczęłam śpiewać . . . 
I wtedy go zobaczyłam, siedział dosłownie po środku widowni . Nie wierzyłam własnym oczom, to była ta sama osoba która przed laty zadała mi tyle bólu, dziś jest na moim koncercie jak gdyby nigdy nic się nie stało . Nie miałam siły śpiewać dalej, ale kiedy spojrzałam na Tomasa, a następnie na moich prawdziwych fanów, nie mogłam się poddać. Wiedziałam że nic ani nikt nie wróci już życia mojemu dziecku, nie miałam zamiaru żyć dłużej przyszłością, bo to uniemożliwiało mi cieszenie się z nadchodzącej przyszłości. To jednak nie było jednoznaczne z tym, że postanowiłam wybaczyć Leónowi . . . nigdy bym się na to nie zdobyła . . . 
Narrator
I tak Violetta zrobiła oszałamiającą karierę, później również w biznes wciągnęła też Tomasa. Kilka lat później urodził im się synek nazwali go Xabiani . A co u Francescy, Marco i Kate ? Tworzą szczęśliwą rodzinę i choć Fran ma bardzo słabe nerwy i często się denerwuje stara się jak może w wychowywaniu małej córeczki .
_______________________________________
Ta - daaam ! Pewnie już wszyscy zapomnieli o tym One Shot'cie : ) 
Ale co tam Mia mnie zmusiła X DD 
Liczę że ktoś skomentuje ten chłam X DD 
Przypominam o konkursie ♥
~ NIKI ^ ^


Konkurs

Witajcie, witajcie !

Ten post będzie dotyczył konkursu, który zamierzam zorganizować (zasad, terminów, nagród itd.) Nie będę już dłużej przedłużać tylko przechodzę do sedna sprawy : )
Tematyka konkursu (co trzeba zrobić i czego ma to dotyczyć)
A więc należy napisać One Shot (akcja rozgrywa się w przyszłości, bohaterzy są starsi . . . ). Nie wymagam, aby Wasze dzieła były bardzo, bardzo długie - mogą przypominać Parta : ) One Shot najlepiej, żeby był o postaciach z serialu "Violetta" albo o życiu aktorów, którzy w nim grają. Jednak, że jeśli ktoś napisze One Shot'a o innej tematyce to również będzie on brany pod uwagę.
Terminy 
Prace należy przesyłać do mnie (w następnym punkcie będą różne możliwości) do dnia 5.10.2014 r. - Termin może ulec zmianie w zależności od ilości nadesłanych prac !
Jak należy przesłać One Shot'a?
Oczywiście najlepiej byłoby, abyście wysyłali prace na gmail'a (mój adres: weronikau51@gmail.com ) . Jednak jeśli ktoś chce przesłać One Shot'a w inny sposób zaprasza do zakładki kontakt . Jeśli wybierzecie jakąś inną formę niż poczta proszę przed wysłaniem skontaktować się ze mną (może być w komentarzu) w jaki sposób chcecie wysłać pracę (będę wiedziała gdzie się spodziewać : ) )
Błędy 
Oczywiście najlepiej żeby w Waszej pracy nie było błędów, ale przecież nie jesteśmy w szkole. Jeśli będą jakieś nie zauważalne błędy to pewnie że nie będę histeryzować. Jednak, gdy nie będzie można się odczytać wyrazu (błędy będą zmieniać znaczenie słowa) to już nie będę mogła zignorować tego.
Inne 
Wasza praca mogła być już publikowana na innym blogu, ale MUSI BYĆ TO WASZ ONE SHOT ! ! !
Jeśli będzie podejrzenie o plagiat praca tego autora zostanie zdyskwalifikowana a być może również powiadomię prawdziwego autora o kopiarstwo.
Nagrody
Jeśli zajmiecie . . .
I miejsce : przez 30 dni adres Waszego bloga będzie widniał w menu bocznym * , 2 kolaże z wybraną postacią / osobą - -  - > przykład jak najlepiej by było gdybyście napisali gdy ogłoszę wyniki :
Pierwszy kolaż : jakie osoby / postacie
Drugi kolaż : jakie osoby / postacie
II miejsce : przez 15 dni adres Waszego bloga będzie widniał w menu bocznym *, kolaż z wybraną postacią / osobą - -  - > przykład jak najlepiej by było gdybyście napisali gdy ogłoszę wyniki :
Kolaż : jaka osoba / postać
III miejsce : przez 5 dni adres Waszego bloga będzie widniał w menu bocznym *, dedykacja z wybraną postacią / osobą - -  - > przykład jak najlepiej by było gdybyście napisali gdy ogłoszę wyniki :
Dedykacja : jaka osoba / postać
Udział w konkursie : dedykacja z wybraną postacią / osobą - -  - > przykład jak najlepiej by było gdybyście napisali gdy ogłoszę wyniki :
Dedykacja : jaka osoba / postać
* - jeśli uczestnik nie ma bloga (może się tak zdarzyć) po rozmowie z uczestnikiem znajdziemy alternatywę nagrody .

Mam nadzieję, że ktoś z Was weźmie udział : ) 
Powodzenia kochani ! !
Weny życzę : *
Jeśli macie jakieś pytania kierujcie je w komentarzu lub jakoś inaczej ( zakładki kontakt )  .

wtorek, 23 września 2014

APRENDI A DECIR ADIÓS

Hmm . . .
Na pewno patrząc na tytuł posta myślisz sobie : "Znowu zaczyna ? Kolejna akcja z usuwaniem bloga. To już nudne . . . " Ale tak właśnie jest, może Ci się wydawać, że przesadzam, dramatyzuję i w ogóle .
Ale . . .
"APRENDI A DECIR ADIÓS"
A więc skoro po roku (w miarę regularnego) pisania bloga mam niespełna trzydziestu czytelników, pod każdym rozdziałem góra sześć komentarzy i niecałe trzydzieści pięć tysięcy wyświetleń to . . . . po co ja mam pisać dalej tego bloga??? Są może dwie-trzy osoby, które motywują mnie do dalszego pisania (Bardzo Wam za to dziękuję : * ) i poza tym nikogo! To dla kogo mam pisać ?? 
Widziałam dziś bloga, który ma około dziesięciu rozdziałów, dziewięćdziesiąt tysięcy wyświetleń, prawie czterystu czytelników  i kilka miesięcy. Nie odbierz tego jako zazdrość, ale czy to moja wina że staram się wypromować bloga ale mi nie wychodzi ?? Czy to moja wina że jeżeli już ktoś czyta to nie komentuje?? I w końcu : czy to moja wina że twierdzę że to niesprawiedliwe ??? Tak teraz pewnie na myśl o mojej osobie przychodzą Ci słowa typu : zapatrzona w siebie egoistka . Ale proszę postaw się na moim miejscu . . . Siedemdziesiąt rozdziałów i takie statystyki ? Ja wiem że nie piszę doskonale i w ogóle, ale . . . 

Dodałam ankietę :

Proszę weź w niej udział, chcę poznać Waszą opinię . . .

piątek, 19 września 2014

Rozdział 70 '' Nadal nie mogę w to uwierzyć ! ''

CZYTASZ - KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ
Dedykuję ten rozdział Tobie ; *
No co się tak patrzysz ??
Ten rozdział jest dla Ciebie kochany czytelniku ♥
___________________________________________________
Narrator 
-Poprosiłem abyście tutaj przyszli, ponieważ chciałem Wam opowiedzieć o nowym projekcie-kontynuował Pablo - A więc YouMix zaproponował, że uczniowie z naszego Stud!a wezmą udział w trasie koncertowej - na te słowa wszyscy zgromadzeni zaczęli klaskać 
-Ale pamiętajcie przed nami jeszcze bardzo dużo pracy - uśmiechnął się 
-Pablo, a jakie kraje odwiedzimy ? -wtrącił się Maxi
-Będą to na pewno kraje Ameryki Południowej - uśmiechnął się dyrektor - Czy macie jeszcze jakieś pytania? - dodał, ale nikt się nie odezwał - No dobrze także do następnych zajęć. Do widzenia - uśmiechnął się i zniknął za drzwiami 
Violetta
-To niesamowite prawda Violu ?? - zagadała mnie Camila
-Tak, nadal nie mogę w to uwierzyć ! Będziemy występować na prawdziwych koncertach, śpiewać dla wielu osób . . . .
-No właśnie, nie mogę się doczekać - mówiła rozentuzjazmowana . Po chwili uśmiech z mojej twarzy zniknął - podeszła do mnie Angie i poprosiła o chwilę rozmowy .
-Violetto proszę Cię to bardzo ważne dla mnie . Chcę z Tobą porozmawiać .
-Ale ja już nie chcę z Tobą rozmawiać - ucięłam 
-Ja nic nie wiedziałam o tej sprawię, proszę musisz mi uwierzyć!
-Nie licz na to . Mam już dość, dość życia w kłamstwie, tych wszystkich pomówień . Angie ja nie chcę tak żyć !-wykrzyczałam i wybiegłam do sali muzycznej. Mimo szczerych chęci usunięcia mojej rodziny z pamięci nie mogłam powstrzymać łez . . . 
Podeszłam do keyboard'u i zaczęłam grać smutną melodię . Po chwili ujrzałam Tomasa, który mi się przygląda . 
-Co tak stoisz? Wejdź -uśmiechnęłam się ocierając łzy
-Co grałaś ?? - zapytał 
-A nawet nie wiem . . . taka melodia prosto z serca .
-To chyba Twoje serce nie ma dziś najlepszego humoru ??
-Niestety . . . -odrzekłam smutno 
-Mogę Ci jakoś pomóc ??
-I tak robisz już dla mnie bardzo dużo . 
-I zrobię jeszcze więcej . . . - podszedł do mnie zdecydowanym krokiem i pocałował . Ja, lekko (a nawet bardzo ! ) oszołomiona oddałam pocałunek. To znaczy, że Tomas coś nadal do mnie czuje ?? 
Ludmiła
Prosto ze Stud!a postanowiłam iść na spotkanie z Federico . Pięć minut później byłam już na miejscu, zobaczyłam tam . . .
______________________________
Ta - daam ! ! !
Jakiś taki dziwny ten rozdział . . . jego pisanie zajęło mi dosłownie kilka minut ; ) Nie no nie wierzę już 70 rozdziałów za nami . . . . no nie mogę . Czy ktoś to jeszcze czytaaa ????? Te moje denne rozdziały X D
No okej co by tu jeszcze napisać ? Hę . . . kiedy następny rozdział ?? Nie mam pojęcia ! Ehh . . . .takie to życie gimnazjalisty X DD 
P.S. Zajrzycie na bloga ? Jest wywiad . . . ^^ 
~ Do następnego : *
   Niki ♥♥♥




poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 69 "Spotkanie w Stud!o''

CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ
Dedykuję ten rozdział . . .
Maxowi ; *
____________________________________________________
Ludmiła
-Chciałabyś pójść ze mną na randkę?
-Yyy oczywiście-odparłam- Ale . . . -zawahałam się
-Ale co ?- zapytał jakby wyczuwając moją niepewność
-Co powiedzą Twoi znajomi ze Stud!a kiedy dowiedzą się, że idziesz na randkę ze mną?
-Nie obchodzi mnie co powiedzą inni dla mnie liczysz się tylko Ty .
-To . . . kiedy idziemy na tą randkę?
-Hmm . . . może dzisiaj? Tak żebyś nie miała za dużo czasu na myślenie- pokazał rząd białych zębów
-Okej. A o której?
-Może być za trzy godziny?
-Jasne .
-No to pa . -pocałował mnie w policzek ''na do widzenia'' i zostawił mnie z ciepłym uczuciem w środku. W domu oprócz mnie nie było nikogo, moi rodzice latali po całym świecie załatwiając interesy. Uznali, że jestem na tyle dorosła, że mogę zostać sama w domu, w mieście i kraju na dłużej. Czasem mi ich brakuje, ale dziś nie mam ochoty narzekać ani być smutna, bo przecież . . . Mam randkę z Federico.
Violetta
-Jak nie chcesz to nie mów, ale pamiętaj że lepiej jest podzielić się z kimś tym co się myśli niż dusić to w sobie
- Bo ja . . .- zaczęłam, ale przerwałam bo usłyszałam mój telefon . . . Dzwonił Pablo :
(Rozmowa telefoniczna. V-Violetta , P-Pablo)
P: Dzień dobry Violu.
V: Cześć Pablo.
P: Posłuchaj, za pół godziny odbędzie się ważne spotkanie w auli - obecność obowiązkowa!
V: Dobrze, dziękuję za informacje. Na pewno będę.
P: Do zobaczenia.

-Dzwonił Pablo, musimy iść na spotkanie do Stud!a.- zwróciłam się do Tomása.
-Okej . - uśmiechnął się po czym odezwał się telefon chłopaka:
(Rozmowa telefoniczna. T- Tomás, P-Pablo)
P: Dzień dobry.
T: W sprawie spotkania Pan dzwoni prawda?
P: Tak. Już wiesz ?
T: Aha .
P: Świetnie, a więc jedno tłumaczenie mniej . Do widzenia. - Tomás odłożył telefon.

-To Pablo. - uśmiechnął się - Najpewniej dzwoni do wszystkich- dodał
-Tak . Idziemy? - zaproponowałam uznając że nie jest to najlepszy moment na zwierzenia.
-Jasne.- odparł .
*Pół godziny później - aula*
Narrator
Wszyscy uczniowie Stud!a, no dobrze prawie wszyscy, ponieważ Francescy nie było z wiadomych powodów (Przypomnienie : Francesca jest w szpitalu) zebrali się w auli na polecenie dyrektora szkoły, który się jeszcze jednak nie zjawił. Młodzież nie miała nic przeciwko temu, wręcz przeciwnie - konwersowali w najlepsze. Federico i Ludmiła nie stanęli obok siebie, bo ich randka się jeszcze nie odbyła więc nie chcieli wzbudzać nie potrzebnej sensacji. Jednak raz po raz wymieniali między sobą spojrzenia typu : "Nie mogę się już doczekać randki.'' Violetta i Tomás rozmawiali jak gdyby nigdy nic się nie stało; jak gdyby życie rodzinne nie rozsypało się do reszty. Tylko Marco stał sam na samym końcu sali.  Był smutny. Na pytania kolegów odpowiadał zdawkowo. Nie mógł się pogodzić z tym, że gdy on po prostu jest w szkole, a tymczasem jego ukochana walczy o każdy oddech w szpitalu. Po chwili w auli pojawił się Pablo.
-Witajcie kochani! Dziękuję że wszyscy pojawiliście się tutaj .
-Ale Pablo przecież nie ma Francescy . . .- podsumowała niczego nie świadoma Camila
-Wasza koleżanka jest w szpitalu-wszystkim zgromadzonym zniknęły uśmiechy- Ale nie martwcie się jest pod dobrą opieką-dodał
-Poprosiłem abyście tutaj przyszli, ponieważ chciałem Wam opowiedzieć o nowym projekcie-kontynuował Pablo - A więc YouMix zaproponował, że . . .
______________________________________________
Padum - tss !
Oto i rozdział 69 ( X D ) ! Niestety im więcej rozdziałów napiszę tym mniej weny mam ;-; Zaczynam zastanawiać się nad epilogiem . . .  A może macie jakiś pomysł co mogło być dalej (napiszcie w komentarzu) . . . ?
Hmm . . . No nie ważne .
A teraz coś o rozdziale . . .
Tak wiem masakryczny jest :c No, ale co ja poradzę ?? Tylko tak umiem pisać. Kilka pytań :
Co zaproponował YouMix ??
Co będzie z Francescą ??
Czy randka Ludmiły i Federico dojdzie do skutku ??
Czy Violetta powie co myśli ??
A i na koniec zapraszam Was na nowego bloga --->
http://violetta-noticias-polonia.blogspot.com
Prowadzę go razem z Mią i zamieszczamy tam informacje o serialu ''Violetta'' i życiu obsady c:
Jeszcze jedno . . .
BARDZO PROSZĘ O KOMENTARZE TU I NA NOWYM BLOGU : *